Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik

Komornik przeoczył samochód. Mini morris z lat 60. XX w. najprawdopodobniej trafi na złom

Utworzony przez Użytkownik niezarejestrowany, 1 grudnia 2018 r. o 11:11 Powrót do artykułu
koniokrad ty to debilem jesteś czy tylko udajesz
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Z całym szacunkiem dla P. Wincentego, ale ten pan jest troszeczke niewiarygodny. Stwierdził w rozmowie z autorem artykułu, jakoby miał chęć zapłacić za przechowywanie swojego szmelcu po zwolnieniu garażu. Tymczasem nawet nie płacił za zwykły wynajem garażu i uzbierał całkiem spory dług. Nie ładnie tak kręcic panie Wincenty nieładnie.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ha ha dziadek odleciał. Mini morrisa od gołej ramy restaurują, ale jaja. Dziadek powojenny szrot Mini Moris to nie polskie CWS z przedwojnia. Ale qtfa ubaw.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zabrakło wiedzy i wrażliwości. To co dla jednego jest nic nie wartą rzeczą dla drugiego może być bardzo cenne. Znam historię jak syn po śmierci ojca sprzedał jego kolekcję znaczków za grosze. A były warte tyle co nowe 3 pokojowe mieszkanie.
No sorry ale ten pan przecież miał świadomość że ma długi. Płacić nie miał ochoty więc się doczekał na własne życzenie wizyty komornika. Wcześniej musiał mieć sprawę w sądzie więc wiedział czym to się skończy. Dlaczego tego grata nie sprzedał na pokrycie długów ? Poza tym ten samochod to już trup jak widać na fotkach. W tym stanie remont jest już nieopłacalny bo można za sensowne pieniądze znaleźć taki w o wiele lepszym stanie. Rzeczoznawca wycenił szrota tak jak wycenił. Skoro właściciel uważa że był warty więcej to dlaczego go korzystnie nie sprzedał ?
 Kolego Ulala a dlaczego komornik przed eksmisją nie sprzedał tego samochodu? Może eksmisja wcale nie byłaby potrzebna? Po drugie jaki rzeczoznawca wyceniał ten samochód? Pojazdy ponad 25 letnie są wg prawa zabytkami, zatem czy właściwy biegły wycenił auto?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zabrakło wiedzy i wrażliwości. To co dla jednego jest nic nie wartą rzeczą dla drugiego może być bardzo cenne. Znam historię jak syn po śmierci ojca sprzedał jego kolekcję znaczków za grosze. A były warte tyle co nowe 3 pokojowe mieszkanie. [/quote] No sorry ale ten pan przecież miał świadomość że ma długi. Płacić nie miał ochoty więc się doczekał na własne życzenie wizyty komornika. Wcześniej musiał mieć sprawę w sądzie więc wiedział czym to się skończy. Dlaczego tego grata nie sprzedał na pokrycie długów ? Poza tym ten samochod to już trup jak widać na fotkach. W tym stanie remont jest już nieopłacalny bo można za sensowne pieniądze znaleźć taki w o wiele lepszym stanie. Rzeczoznawca wycenił szrota tak jak wycenił. Skoro właściciel uważa że był warty więcej to dlaczego go korzystnie nie sprzedał ?[/quote] Kolego Ulala a dlaczego komornik przed eksmisją nie sprzedał tego samochodu? Może eksmisja wcale nie byłaby potrzebna? Po drugie jaki rzeczoznawca wyceniał ten samochód? Pojazdy ponad 25 letnie są wg prawa zabytkami, zatem czy właściwy biegły wycenił auto?[/quote]   [quote][quote][quote]Zabrakło wiedzy i wrażliwości. To co dla jednego jest nic nie wartą rzeczą dla drugiego może być bardzo cenne. Znam historię jak syn po śmierci ojca sprzedał jego kolekcję znaczków za grosze. A były warte tyle co nowe 3 pokojowe mieszkanie.
No sorry ale ten pan przecież miał świadomość że ma długi. Płacić nie miał ochoty więc się doczekał na własne życzenie wizyty komornika. Wcześniej musiał mieć sprawę w sądzie więc wiedział czym to się skończy. Dlaczego tego grata nie sprzedał na pokrycie długów ? Poza tym ten samochod to już trup jak widać na fotkach. W tym stanie remont jest już nieopłacalny bo można za sensowne pieniądze znaleźć taki w o wiele lepszym stanie. Rzeczoznawca wycenił szrota tak jak wycenił. Skoro właściciel uważa że był warty więcej to dlaczego go korzystnie nie sprzedał ?
Kolego Ulala a dlaczego komornik przed eksmisją nie sprzedał tego samochodu? Może eksmisja wcale nie byłaby potrzebna? Po drugie jaki rzeczoznawca wyceniał ten samochód? Pojazdy ponad 25 letnie są wg prawa zabytkami, zatem czy właściwy biegły wycenił auto?
 Jak komornik przed eksmisja mogł sprzedać samochód, skoro cały złom do chwili otwarcia garażu w chwili opróżniania był w rękach dłużnika ? To dłużnik powinien był ten złom sprzedać, a miał pewnie na to sporo czasu bo wiedział bardzo dobrze że jest winny cztery tysiące. Zanim się pojawił komornik wcześniej dłużnik  musiał mieć sprawe w sądzie i chyba gość dzieckiem nie jest no to wiedział że skoro nie płaci za garaż długu też nie spłaca to z garażu go wywala na jego własne życzenie. Eksmisja to skutek olewania długu przez dłużnika. Sam sobie dobrze zrobił.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
40.000 PLN??? Jedno proste pytanie a jaki byłby koszt odrestaurowania??? Bo mi ostatnio wycenili naprawę całego boku sprawnego samochodu 7 letniego bmw (sama blacharka, malowanie, wymiana pewnych elementów) na ok. 15.000 PLN. Tak sobie myślę, że gdyby Pan Wincenty zrobił porządny remont, założył złote klamki, pomalował na złoto i dał nowy silnik z Ferrari 410 SuperAmerica od Wuja Gromiło, to bez kozery dla szejka z katarem 100.000 $ by było warte.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zabrakło wiedzy i wrażliwości. To co dla jednego jest nic nie wartą rzeczą dla drugiego może być bardzo cenne. Znam historię jak syn po śmierci ojca sprzedał jego kolekcję znaczków za grosze. A były warte tyle co nowe 3 pokojowe mieszkanie.
No sorry ale ten pan przecież miał świadomość że ma długi. Płacić nie miał ochoty więc się doczekał na własne życzenie wizyty komornika. Wcześniej musiał mieć sprawę w sądzie więc wiedział czym to się skończy. Dlaczego tego grata nie sprzedał na pokrycie długów ? Poza tym ten samochod to już trup jak widać na fotkach. W tym stanie remont jest już nieopłacalny bo można za sensowne pieniądze znaleźć taki w o wiele lepszym stanie. Rzeczoznawca wycenił szrota tak jak wycenił. Skoro właściciel uważa że był warty więcej to dlaczego go korzystnie nie sprzedał ?
Kolego Ulala a dlaczego komornik przed eksmisją nie sprzedał tego samochodu? Może eksmisja wcale nie byłaby potrzebna? Po drugie jaki rzeczoznawca wyceniał ten samochód? Pojazdy ponad 25 letnie są wg prawa zabytkami, zatem czy właściwy biegły wycenił auto?
 A co do zabytków samochodowych to się niestety nie znasz. Zabytkiem to jest samochód który jest wpisany do ewidencji zabytków techniki. Sam wiek nic nie daje. Żeby zrobić z auta zabytek musi być i wiek i stan oryginalności i musi mieć wartość historyczna lub naukowo-techniczna, lub być unikatem. Morris unikatem nie jest. Ten na zdjęciach jest już tylko złomem. Widać że był kiedyś lepiony szpachlą w dodatku ktoś tą robote spartaczył. Na błotnikach i podszybiu widać korozje taką, że aż lakier powypychało. Czyli pod rdzą na 100% dziury jak cholewa. Drzwi zeżarte, progi też. Patrząc na te elementy to na 99,9% podłogi to tam już też za wiele nie zostało. Gdyby wypiaskować karoserię to wylazłyby poteżne dziury, a ogólnie sitko by z blach zostało. Z tego samochodu już nic by nie było. Raz że na porządny remont to i 40 tysiaków by nie wystarczyło. Więc to z powodów finansowych byłoby bez sensu. Po drugie gdyby chcieć wszystko do sprawności technicznej w nim doprowadzić to tam z oryginalnego auta może z 10/20 procent by zostało. Właściel to chyba typowy Janusz motobiznesu. Albo się zupełnie na takich rzeczach nie zna albo ściemniacz naciągacz.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zabrakło wiedzy i wrażliwości. To co dla jednego jest nic nie wartą rzeczą dla drugiego może być bardzo cenne. Znam historię jak syn po śmierci ojca sprzedał jego kolekcję znaczków za grosze. A były warte tyle co nowe 3 pokojowe mieszkanie.
No sorry ale ten pan przecież miał świadomość że ma długi. Płacić nie miał ochoty więc się doczekał na własne życzenie wizyty komornika. Wcześniej musiał mieć sprawę w sądzie więc wiedział czym to się skończy. Dlaczego tego grata nie sprzedał na pokrycie długów ? Poza tym ten samochod to już trup jak widać na fotkach. W tym stanie remont jest już nieopłacalny bo można za sensowne pieniądze znaleźć taki w o wiele lepszym stanie. Rzeczoznawca wycenił szrota tak jak wycenił. Skoro właściciel uważa że był warty więcej to dlaczego go korzystnie nie sprzedał ?
Kolego Ulala a dlaczego komornik przed eksmisją nie sprzedał tego samochodu? Może eksmisja wcale nie byłaby potrzebna? Po drugie jaki rzeczoznawca wyceniał ten samochód? Pojazdy ponad 25 letnie są wg prawa zabytkami, zatem czy właściwy biegły wycenił auto?
A co do zabytków samochodowych to się niestety nie znasz. Zabytkiem to jest samochód który jest wpisany do ewidencji zabytków techniki. Sam wiek nic nie daje. Żeby zrobić z auta zabytek musi być i wiek i stan oryginalności i musi mieć wartość historyczna lub naukowo-techniczna, lub być unikatem. Morris unikatem nie jest. Ten na zdjęciach jest już tylko złomem. Widać że był kiedyś lepiony szpachlą w dodatku ktoś tą robote spartaczył. Na błotnikach i podszybiu widać korozje taką, że aż lakier powypychało. Czyli pod rdzą na 100% dziury jak cholewa. Drzwi zeżarte, progi też. Patrząc na te elementy to na 99,9% podłogi to tam już też za wiele nie zostało. Gdyby wypiaskować karoserię to wylazłyby poteżne dziury, a ogólnie sitko by z blach zostało. Z tego samochodu już nic by nie było. Raz że na porządny remont to i 40 tysiaków by nie wystarczyło. Więc to z powodów finansowych byłoby bez sensu. Po drugie gdyby chcieć wszystko do sprawności technicznej w nim doprowadzić to tam z oryginalnego auta może z 10/20 procent by zostało. Właściel to chyba typowy Janusz motobiznesu. Albo się zupełnie na takich rzeczach nie zna albo ściemniacz naciągacz.
 To dlaczego jakieś kilka lat temu dziennik wschodni opisywał historię jak ktoś przekraczając granicę samochodem na zwykłych blachach został zatrzymany za nielegalne wywożenie zabytków, ponieważ auto było ponad 25 letnie?  Polonez tez unikatem nie jest, ale "borewicz" na wolnym rynku kosztuje piec razy tyle co Caro. Uważam, że wywiezienie tego samochodu na złom było nieodpowiedzialne. Morris był produkowany bardzo długo i ten egzemplarz mógł być wart wiele lub nic. Eksmisja kosztuje, był tez dług do zapłaty. Licytacja tego auta zweryfikowałaby wszystkie wątpliwości.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zabrakło wiedzy i wrażliwości. To co dla jednego jest nic nie wartą rzeczą dla drugiego może być bardzo cenne. Znam historię jak syn po śmierci ojca sprzedał jego kolekcję znaczków za grosze. A były warte tyle co nowe 3 pokojowe mieszkanie.
No sorry ale ten pan przecież miał świadomość że ma długi. Płacić nie miał ochoty więc się doczekał na własne życzenie wizyty komornika. Wcześniej musiał mieć sprawę w sądzie więc wiedział czym to się skończy. Dlaczego tego grata nie sprzedał na pokrycie długów ? Poza tym ten samochod to już trup jak widać na fotkach. W tym stanie remont jest już nieopłacalny bo można za sensowne pieniądze znaleźć taki w o wiele lepszym stanie. Rzeczoznawca wycenił szrota tak jak wycenił. Skoro właściciel uważa że był warty więcej to dlaczego go korzystnie nie sprzedał ?
Kolego Ulala a dlaczego komornik przed eksmisją nie sprzedał tego samochodu? Może eksmisja wcale nie byłaby potrzebna? Po drugie jaki rzeczoznawca wyceniał ten samochód? Pojazdy ponad 25 letnie są wg prawa zabytkami, zatem czy właściwy biegły wycenił auto?
A co do zabytków samochodowych to się niestety nie znasz. Zabytkiem to jest samochód który jest wpisany do ewidencji zabytków techniki. Sam wiek nic nie daje. Żeby zrobić z auta zabytek musi być i wiek i stan oryginalności i musi mieć wartość historyczna lub naukowo-techniczna, lub być unikatem. Morris unikatem nie jest. Ten na zdjęciach jest już tylko złomem. Widać że był kiedyś lepiony szpachlą w dodatku ktoś tą robote spartaczył. Na błotnikach i podszybiu widać korozje taką, że aż lakier powypychało. Czyli pod rdzą na 100% dziury jak cholewa. Drzwi zeżarte, progi też. Patrząc na te elementy to na 99,9% podłogi to tam już też za wiele nie zostało. Gdyby wypiaskować karoserię to wylazłyby poteżne dziury, a ogólnie sitko by z blach zostało. Z tego samochodu już nic by nie było. Raz że na porządny remont to i 40 tysiaków by nie wystarczyło. Więc to z powodów finansowych byłoby bez sensu. Po drugie gdyby chcieć wszystko do sprawności technicznej w nim doprowadzić to tam z oryginalnego auta może z 10/20 procent by zostało. Właściel to chyba typowy Janusz motobiznesu. Albo się zupełnie na takich rzeczach nie zna albo ściemniacz naciągacz.
To dlaczego jakieś kilka lat temu dziennik wschodni opisywał historię jak ktoś przekraczając granicę samochodem na zwykłych blachach został zatrzymany za nielegalne wywożenie zabytków, ponieważ auto było ponad 25 letnie? Polonez tez unikatem nie jest, ale "borewicz" na wolnym rynku kosztuje piec razy tyle co Caro. Uważam, że wywiezienie tego samochodu na złom było nieodpowiedzialne. Morris był produkowany bardzo długo i ten egzemplarz mógł być wart wiele lub nic. Eksmisja kosztuje, był tez dług do zapłaty. Licytacja tego auta zweryfikowałaby wszystkie wątpliwości.
 A co tu było licytować ? Szpachlę dolepioną do korozji ? To niestety już tylko ZWŁOKI po samochodzie były, a nie samochód. W tym akurat stanie to on już nie był warty nic. W zbliżonym wieku ale jeżdżącego i kompletnego  niemotanego w pełnym oryginale kupisz w Polsce za kilka tysięcy. Wartość tego trupa byłaby jedną entą wartości odbudowy, bo tu o odnowieniu nawet nie ma co gadać. A z tym wywożeniem i zatrzymaniem na granicy to konkretnie podaj źrodło bo to coś lipą jedzie albo czegoś nie zrozumialeś. Jeżdżą ludzie bez problemu za granice na wycieczki i wyprawy starszymi niż 25 lat samochodami i nikt nie robi problemów. Zresztą jeżdż nawet GAZami 69 z lat 50tych i to np do Rosji czyli poza UE, więc nie pleć. Sprawdź sobie co zgodnie z przepisami jest samochodem zabytkowym a co nie. W dodatku jak u twojego wojewodzkiego konserwatora zabytków już w rejestrze/ewidencji jest dany model to mogą ci odmówić drugiego takiego modelu mimo, że może być starszy o parę lat od tego który już jest wpisany do rejestru. Zabytkowy jest tylko taki samochód który jest wpisany i ma żółte tablice. Jak wpisu nie ma to może sobie mieć I 50 lat ale zgodnie z przepisami zabytkiem nie jest. 
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zabrakło wiedzy i wrażliwości. To co dla jednego jest nic nie wartą rzeczą dla drugiego może być bardzo cenne. Znam historię jak syn po śmierci ojca sprzedał jego kolekcję znaczków za grosze. A były warte tyle co nowe 3 pokojowe mieszkanie.
No sorry ale ten pan przecież miał świadomość że ma długi. Płacić nie miał ochoty więc się doczekał na własne życzenie wizyty komornika. Wcześniej musiał mieć sprawę w sądzie więc wiedział czym to się skończy. Dlaczego tego grata nie sprzedał na pokrycie długów ? Poza tym ten samochod to już trup jak widać na fotkach. W tym stanie remont jest już nieopłacalny bo można za sensowne pieniądze znaleźć taki w o wiele lepszym stanie. Rzeczoznawca wycenił szrota tak jak wycenił. Skoro właściciel uważa że był warty więcej to dlaczego go korzystnie nie sprzedał ?
Kolego Ulala a dlaczego komornik przed eksmisją nie sprzedał tego samochodu? Może eksmisja wcale nie byłaby potrzebna? Po drugie jaki rzeczoznawca wyceniał ten samochód? Pojazdy ponad 25 letnie są wg prawa zabytkami, zatem czy właściwy biegły wycenił auto?
A co do zabytków samochodowych to się niestety nie znasz. Zabytkiem to jest samochód który jest wpisany do ewidencji zabytków techniki. Sam wiek nic nie daje. Żeby zrobić z auta zabytek musi być i wiek i stan oryginalności i musi mieć wartość historyczna lub naukowo-techniczna, lub być unikatem. Morris unikatem nie jest. Ten na zdjęciach jest już tylko złomem. Widać że był kiedyś lepiony szpachlą w dodatku ktoś tą robote spartaczył. Na błotnikach i podszybiu widać korozje taką, że aż lakier powypychało. Czyli pod rdzą na 100% dziury jak cholewa. Drzwi zeżarte, progi też. Patrząc na te elementy to na 99,9% podłogi to tam już też za wiele nie zostało. Gdyby wypiaskować karoserię to wylazłyby poteżne dziury, a ogólnie sitko by z blach zostało. Z tego samochodu już nic by nie było. Raz że na porządny remont to i 40 tysiaków by nie wystarczyło. Więc to z powodów finansowych byłoby bez sensu. Po drugie gdyby chcieć wszystko do sprawności technicznej w nim doprowadzić to tam z oryginalnego auta może z 10/20 procent by zostało. Właściel to chyba typowy Janusz motobiznesu. Albo się zupełnie na takich rzeczach nie zna albo ściemniacz naciągacz.
To dlaczego jakieś kilka lat temu dziennik wschodni opisywał historię jak ktoś przekraczając granicę samochodem na zwykłych blachach został zatrzymany za nielegalne wywożenie zabytków, ponieważ auto było ponad 25 letnie? Polonez tez unikatem nie jest, ale "borewicz" na wolnym rynku kosztuje piec razy tyle co Caro. Uważam, że wywiezienie tego samochodu na złom było nieodpowiedzialne. Morris był produkowany bardzo długo i ten egzemplarz mógł być wart wiele lub nic. Eksmisja kosztuje, był tez dług do zapłaty. Licytacja tego auta zweryfikowałaby wszystkie wątpliwości.
 Zresztą ten komornik pewnie więcej firmie sprzatającej ten garaż zapłacił niż całe to barachło z garażu było warte. Kiedyś z 15 lat temu może i jakiś naiwny na trupa morisiaka by się znalazł, ale nie teraz. Nawieziono do Polski dużo całkiem niezłych i ciekawych autek z zachodu no to można sobie znaleźć nawet fajny egzemplarz do odrestaurowania ale jeżdżący i cały i nie za milion monet. Czasy że się rzeszota lepiło szpachlą już minęły i na trupa nikt ci nie poleci.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zabrakło wiedzy i wrażliwości. To co dla jednego jest nic nie wartą rzeczą dla drugiego może być bardzo cenne. Znam historię jak syn po śmierci ojca sprzedał jego kolekcję znaczków za grosze. A były warte tyle co nowe 3 pokojowe mieszkanie.
No sorry ale ten pan przecież miał świadomość że ma długi. Płacić nie miał ochoty więc się doczekał na własne życzenie wizyty komornika. Wcześniej musiał mieć sprawę w sądzie więc wiedział czym to się skończy. Dlaczego tego grata nie sprzedał na pokrycie długów ? Poza tym ten samochod to już trup jak widać na fotkach. W tym stanie remont jest już nieopłacalny bo można za sensowne pieniądze znaleźć taki w o wiele lepszym stanie. Rzeczoznawca wycenił szrota tak jak wycenił. Skoro właściciel uważa że był warty więcej to dlaczego go korzystnie nie sprzedał ?
Kolego Ulala a dlaczego komornik przed eksmisją nie sprzedał tego samochodu? Może eksmisja wcale nie byłaby potrzebna? Po drugie jaki rzeczoznawca wyceniał ten samochód? Pojazdy ponad 25 letnie są wg prawa zabytkami, zatem czy właściwy biegły wycenił auto?
A co do zabytków samochodowych to się niestety nie znasz. Zabytkiem to jest samochód który jest wpisany do ewidencji zabytków techniki. Sam wiek nic nie daje. Żeby zrobić z auta zabytek musi być i wiek i stan oryginalności i musi mieć wartość historyczna lub naukowo-techniczna, lub być unikatem. Morris unikatem nie jest. Ten na zdjęciach jest już tylko złomem. Widać że był kiedyś lepiony szpachlą w dodatku ktoś tą robote spartaczył. Na błotnikach i podszybiu widać korozje taką, że aż lakier powypychało. Czyli pod rdzą na 100% dziury jak cholewa. Drzwi zeżarte, progi też. Patrząc na te elementy to na 99,9% podłogi to tam już też za wiele nie zostało. Gdyby wypiaskować karoserię to wylazłyby poteżne dziury, a ogólnie sitko by z blach zostało. Z tego samochodu już nic by nie było. Raz że na porządny remont to i 40 tysiaków by nie wystarczyło. Więc to z powodów finansowych byłoby bez sensu. Po drugie gdyby chcieć wszystko do sprawności technicznej w nim doprowadzić to tam z oryginalnego auta może z 10/20 procent by zostało. Właściel to chyba typowy Janusz motobiznesu. Albo się zupełnie na takich rzeczach nie zna albo ściemniacz naciągacz.
To dlaczego jakieś kilka lat temu dziennik wschodni opisywał historię jak ktoś przekraczając granicę samochodem na zwykłych blachach został zatrzymany za nielegalne wywożenie zabytków, ponieważ auto było ponad 25 letnie? Polonez tez unikatem nie jest, ale "borewicz" na wolnym rynku kosztuje piec razy tyle co Caro. Uważam, że wywiezienie tego samochodu na złom było nieodpowiedzialne. Morris był produkowany bardzo długo i ten egzemplarz mógł być wart wiele lub nic. Eksmisja kosztuje, był tez dług do zapłaty. Licytacja tego auta zweryfikowałaby wszystkie wątpliwości.
 A Borewicza w ładnym stanie w oryginale to nawet nie porównuj do resztek z moryśka. Ile było borewiczów, a ile morrisów. Po drugie od kilku ładnych lat autka PRL zaczęto cenić ale to tylko nasza taka moda, a ceny są wygórowane w stosunku do prawdziwej wartości.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
koniokrad ty to debilem jesteś czy tylko udajesz
 Debilem to chyba ty jesteś bo koniokrad dobrze napisał. Jakim cudem jak gościu nie ma kasy żeby za wynajmowanie garażu zaplacić i dług załatwić chciał se tego antyka wyrempntować ? Za pchły ? Jak taki bogaty to czego długów nie popłacił ?
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zabrakło wiedzy i wrażliwości. To co dla jednego jest nic nie wartą rzeczą dla drugiego może być bardzo cenne. Znam historię jak syn po śmierci ojca sprzedał jego kolekcję znaczków za grosze. A były warte tyle co nowe 3 pokojowe mieszkanie.
No sorry ale ten pan przecież miał świadomość że ma długi. Płacić nie miał ochoty więc się doczekał na własne życzenie wizyty komornika. Wcześniej musiał mieć sprawę w sądzie więc wiedział czym to się skończy. Dlaczego tego grata nie sprzedał na pokrycie długów ? Poza tym ten samochod to już trup jak widać na fotkach. W tym stanie remont jest już nieopłacalny bo można za sensowne pieniądze znaleźć taki w o wiele lepszym stanie. Rzeczoznawca wycenił szrota tak jak wycenił. Skoro właściciel uważa że był warty więcej to dlaczego go korzystnie nie sprzedał ?
Kolego Ulala a dlaczego komornik przed eksmisją nie sprzedał tego samochodu? Może eksmisja wcale nie byłaby potrzebna? Po drugie jaki rzeczoznawca wyceniał ten samochód? Pojazdy ponad 25 letnie są wg prawa zabytkami, zatem czy właściwy biegły wycenił auto?
A co do zabytków samochodowych to się niestety nie znasz. Zabytkiem to jest samochód który jest wpisany do ewidencji zabytków techniki. Sam wiek nic nie daje. Żeby zrobić z auta zabytek musi być i wiek i stan oryginalności i musi mieć wartość historyczna lub naukowo-techniczna, lub być unikatem. Morris unikatem nie jest. Ten na zdjęciach jest już tylko złomem. Widać że był kiedyś lepiony szpachlą w dodatku ktoś tą robote spartaczył. Na błotnikach i podszybiu widać korozje taką, że aż lakier powypychało. Czyli pod rdzą na 100% dziury jak cholewa. Drzwi zeżarte, progi też. Patrząc na te elementy to na 99,9% podłogi to tam już też za wiele nie zostało. Gdyby wypiaskować karoserię to wylazłyby poteżne dziury, a ogólnie sitko by z blach zostało. Z tego samochodu już nic by nie było. Raz że na porządny remont to i 40 tysiaków by nie wystarczyło. Więc to z powodów finansowych byłoby bez sensu. Po drugie gdyby chcieć wszystko do sprawności technicznej w nim doprowadzić to tam z oryginalnego auta może z 10/20 procent by zostało. Właściel to chyba typowy Janusz motobiznesu. Albo się zupełnie na takich rzeczach nie zna albo ściemniacz naciągacz.
To dlaczego jakieś kilka lat temu dziennik wschodni opisywał historię jak ktoś przekraczając granicę samochodem na zwykłych blachach został zatrzymany za nielegalne wywożenie zabytków, ponieważ auto było ponad 25 letnie? Polonez tez unikatem nie jest, ale "borewicz" na wolnym rynku kosztuje piec razy tyle co Caro. Uważam, że wywiezienie tego samochodu na złom było nieodpowiedzialne. Morris był produkowany bardzo długo i ten egzemplarz mógł być wart wiele lub nic. Eksmisja kosztuje, był tez dług do zapłaty. Licytacja tego auta zweryfikowałaby wszystkie wątpliwości.
Zresztą ten komornik pewnie więcej firmie sprzatającej ten garaż zapłacił niż całe to barachło z garażu było warte. Kiedyś z 15 lat temu może i jakiś naiwny na trupa morisiaka by się znalazł, ale nie teraz. Nawieziono do Polski dużo całkiem niezłych i ciekawych autek z zachodu no to można sobie znaleźć nawet fajny egzemplarz do odrestaurowania ale jeżdżący i cały i nie za milion monet. Czasy że się rzeszota lepiło szpachlą już minęły i na trupa nikt ci nie poleci.
Pojazdem zabytkowym jest auto: - mające co najmniej 25 lat, - niebędące w produkcji od 15 lat, - posiadające minimum 75% zachowanych oryginalnych części. Ponieważ Morris przestał być produkowany w 2000 roku, przedmiotowe auto było zabytkiem od 2016 roku. To czy ma żółte tablice czy nie, nie zmienia faktu, że konserwator zabytków powinien zostać zawiadomiony. O wartości auta świadczy zaś liczba zachowanych egzemplarzy a nie ilość szpachli czy twoje dywagacje na temat kosztów remontu. Remont i jego koszt to problem potencjalnego nabywcy a nie komornika czy twój.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Pojazdem zabytkowym jest auto: - mające co najmniej 25 lat, - niebędące w produkcji od 15 lat, - posiadające minimum 75% zachowanych oryginalnych części. Ponieważ Morris przestał być produkowany w 2000 roku, przedmiotowe auto było zabytkiem od 2016 roku. To czy ma żółte tablice czy nie, nie zmienia faktu, że konserwator zabytków powinien zostać zawiadomiony. O wartości auta świadczy zaś liczba zachowanych egzemplarzy a nie ilość szpachli czy twoje dywagacje na temat kosztów remontu. Remont i jego koszt to problem potencjalnego nabywcy a nie komornika czy twój.
 No właśnie ilość egzemplarzy - mini morris to populares, rzadki nie jest. Bez problemu można kupić za kilka koła coś takiego na chodzie i kompletne. To co podałeś to warunki do UZYSKANIA, statusu auta zabytkowego, po stwierdzeniu zasadności wniosku o wydanie żółtych tablic i wpis do ewidencji. Jeżeli auto te warunki spełnia to dopiero można UBIEGAĆ SIĘ o uznanie go za zabytek, a nie czyni go zabytkiem z automatu. Nie rozumiesz przepisów dotyczących aut zabytkowych. Zresztą jeżeli konserwator uzna, że samochód mimo wieku i stanu oryginalnego niczego interesujacego sobą nie reprezentuje to samochód statusu zabytku nie uzyska. Tak samo jest ze starymi budowlami. Może być sobie dworek z XIX wieku, ale jeżeli nie jest wpisany do rejestru obiektów zabytkowych to według przepisów zabytkiem nie jest.  Bladego pojęcia nie masz o czym się wypowiadasz. O wartości auta na rynku kolekcjonerskim decyduje jego oryginalność i stan zachowania. Lepianka szpachlowa jest guzik warta, tak samo jak składak typu Janusz poskładał jeden z pięciu. Twoje filozofowanie niczego nie zmieni. I jeszcze jedno konserwator nie ma nic do gadania przy samochodach, które nie są ujęte w ewidencji i nie mają żółtych tablic. W zwiazku z tym, że auto z artykułu nie miało statusu zabytku, było zdekompletowane, brak współczesnej rejestracji, przeglądu i ubezpieczenia oraz w złym stanie technicznym było jedynie złomem i nie ma co się wymądrzać jak się pojęcia nie ma.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Pojazdem zabytkowym jest auto: - mające co najmniej 25 lat, - niebędące w produkcji od 15 lat, - posiadające minimum 75% zachowanych oryginalnych części. Ponieważ Morris przestał być produkowany w 2000 roku, przedmiotowe auto było zabytkiem od 2016 roku. To czy ma żółte tablice czy nie, nie zmienia faktu, że konserwator zabytków powinien zostać zawiadomiony. O wartości auta świadczy zaś liczba zachowanych egzemplarzy a nie ilość szpachli czy twoje dywagacje na temat kosztów remontu. Remont i jego koszt to problem potencjalnego nabywcy a nie komornika czy twój.
 No właśnie ilość egzemplarzy - mini morris, rzadki nie jest. Bez problemu można kupić za kilka koła coś takiego na chodzie i kompletne. To co podałeś to warunki do UZYSKANIA, statusu auta zabytkowego, po stwierdzeniu zasadności wniosku o wydanie żółtych tablic i wpis do ewidencji. Jeżeli auto te warunki spełnia to dopiero można UBIEGAĆ SIĘ o uznanie go za zabytek, a nie czyni go zabytkiem z automatu. Nie rozumiesz przepisów dotyczących aut zabytkowych. Zresztą jeżeli konserwator uzna, że samochód mimo wieku i stanu oryginalnego niczego interesujacego sobą nie reprezentuje to samochód statusu zabytku nie uzyska. Tak samo jest ze starymi budowlami. Może być sobie dworek z XIX wieku, ale jeżeli nie jest wpisany do rejestru obiektów zabytkowych to według przepisów zabytkiem nie jest.  Bladego pojęcia nie masz o czym się wypowiadasz. O wartości auta na rynku kolekcjonerskim decyduje jego oryginalność i stan zachowania. Lepianka szpachlowa jest guzik warta, tak samo jak składak typu Janusz poskładał jeden z pięciu. Twoje filozofowanie niczego nie zmieni. I jeszcze jedno konserwator nie ma nic do gadania przy samochodach, które nie są ujęte w ewidencji i nie mają żółtych tablic. W zwiazku z tym, że auto z artykułu nie miało statusu zabytku, było zdekompletowane, brak współczesnej rejestracji, przeglądu i ubezpieczenia oraz w złym stanie technicznym było jedynie złomem i nie ma co się wymądrzać jak się pojęcia nie ma.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ile razy jeszcze ten sam numer będzie walkowany-tyle to drogocennych broszek, sztabek złota i brylantow zostało niby wyniesionych podczas eksmisji biednych ludzi, którzy nie mieli co do gara wsadzić, że szło by za to świątynie redemptorystom wystawić...
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Zabrakło wiedzy i wrażliwości. To co dla jednego jest nic nie wartą rzeczą dla drugiego może być bardzo cenne. Znam historię jak syn po śmierci ojca sprzedał jego kolekcję znaczków za grosze. A były warte tyle co nowe 3 pokojowe mieszkanie.
No sorry ale ten pan przecież miał świadomość że ma długi. Płacić nie miał ochoty więc się doczekał na własne życzenie wizyty komornika. Wcześniej musiał mieć sprawę w sądzie więc wiedział czym to się skończy. Dlaczego tego grata nie sprzedał na pokrycie długów ? Poza tym ten samochod to już trup jak widać na fotkach. W tym stanie remont jest już nieopłacalny bo można za sensowne pieniądze znaleźć taki w o wiele lepszym stanie. Rzeczoznawca wycenił szrota tak jak wycenił. Skoro właściciel uważa że był warty więcej to dlaczego go korzystnie nie sprzedał ?
Kolego Ulala a dlaczego komornik przed eksmisją nie sprzedał tego samochodu? Może eksmisja wcale nie byłaby potrzebna? Po drugie jaki rzeczoznawca wyceniał ten samochód? Pojazdy ponad 25 letnie są wg prawa zabytkami, zatem czy właściwy biegły wycenił auto?
A co do zabytków samochodowych to się niestety nie znasz. Zabytkiem to jest samochód który jest wpisany do ewidencji zabytków techniki. Sam wiek nic nie daje. Żeby zrobić z auta zabytek musi być i wiek i stan oryginalności i musi mieć wartość historyczna lub naukowo-techniczna, lub być unikatem. Morris unikatem nie jest. Ten na zdjęciach jest już tylko złomem. Widać że był kiedyś lepiony szpachlą w dodatku ktoś tą robote spartaczył. Na błotnikach i podszybiu widać korozje taką, że aż lakier powypychało. Czyli pod rdzą na 100% dziury jak cholewa. Drzwi zeżarte, progi też. Patrząc na te elementy to na 99,9% podłogi to tam już też za wiele nie zostało. Gdyby wypiaskować karoserię to wylazłyby poteżne dziury, a ogólnie sitko by z blach zostało. Z tego samochodu już nic by nie było. Raz że na porządny remont to i 40 tysiaków by nie wystarczyło. Więc to z powodów finansowych byłoby bez sensu. Po drugie gdyby chcieć wszystko do sprawności technicznej w nim doprowadzić to tam z oryginalnego auta może z 10/20 procent by zostało. Właściel to chyba typowy Janusz motobiznesu. Albo się zupełnie na takich rzeczach nie zna albo ściemniacz naciągacz.
To dlaczego jakieś kilka lat temu dziennik wschodni opisywał historię jak ktoś przekraczając granicę samochodem na zwykłych blachach został zatrzymany za nielegalne wywożenie zabytków, ponieważ auto było ponad 25 letnie? Polonez tez unikatem nie jest, ale "borewicz" na wolnym rynku kosztuje piec razy tyle co Caro. Uważam, że wywiezienie tego samochodu na złom było nieodpowiedzialne. Morris był produkowany bardzo długo i ten egzemplarz mógł być wart wiele lub nic. Eksmisja kosztuje, był tez dług do zapłaty. Licytacja tego auta zweryfikowałaby wszystkie wątpliwości.
Zresztą ten komornik pewnie więcej firmie sprzatającej ten garaż zapłacił niż całe to barachło z garażu było warte. Kiedyś z 15 lat temu może i jakiś naiwny na trupa morisiaka by się znalazł, ale nie teraz. Nawieziono do Polski dużo całkiem niezłych i ciekawych autek z zachodu no to można sobie znaleźć nawet fajny egzemplarz do odrestaurowania ale jeżdżący i cały i nie za milion monet. Czasy że się rzeszota lepiło szpachlą już minęły i na trupa nikt ci nie poleci.
Pojazdem zabytkowym jest auto: - mające co najmniej 25 lat, - niebędące w produkcji od 15 lat, - posiadające minimum 75% zachowanych oryginalnych części. Ponieważ Morris przestał być produkowany w 2000 roku, przedmiotowe auto było zabytkiem od 2016 roku. To czy ma żółte tablice czy nie, nie zmienia faktu, że konserwator zabytków powinien zostać zawiadomiony. O wartości auta świadczy zaś liczba zachowanych egzemplarzy a nie ilość szpachli czy twoje dywagacje na temat kosztów remontu. Remont i jego koszt to problem potencjalnego nabywcy a nie komornika czy twój.
 I nie ucz mnie bo parę lat w tej branży robiłem. Pojecię o takich samochodzikach mam, a ty mi tu wciskasz żale mimo, że nawet nie potrafisz doczytać ze zrozumieniem jak ze starego samochodu robi się pojazd zabytkowy. 
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
O
Zabrakło wiedzy i wrażliwości. To co dla jednego jest nic nie wartą rzeczą dla drugiego może być bardzo cenne. Znam historię jak syn po śmierci ojca sprzedał jego kolekcję znaczków za grosze. A były warte tyle co nowe 3 pokojowe mieszkanie.
No sorry ale ten pan przecież miał świadomość że ma długi. Płacić nie miał ochoty więc się doczekał na własne życzenie wizyty komornika. Wcześniej musiał mieć sprawę w sądzie więc wiedział czym to się skończy. Dlaczego tego grata nie sprzedał na pokrycie długów ? Poza tym ten samochod to już trup jak widać na fotkach. W tym stanie remont jest już nieopłacalny bo można za sensowne pieniądze znaleźć taki w o wiele lepszym stanie. Rzeczoznawca wycenił szrota tak jak wycenił. Skoro właściciel uważa że był warty więcej to dlaczego go korzystnie nie sprzedał ?
Kolego Ulala a dlaczego komornik przed eksmisją nie sprzedał tego samochodu? Może eksmisja wcale nie byłaby potrzebna? Po drugie jaki rzeczoznawca wyceniał ten samochód? Pojazdy ponad 25 letnie są wg prawa zabytkami, zatem czy właściwy biegły wycenił auto?
A co do zabytków samochodowych to się niestety nie znasz. Zabytkiem to jest samochód który jest wpisany do ewidencji zabytków techniki. Sam wiek nic nie daje. Żeby zrobić z auta zabytek musi być i wiek i stan oryginalności i musi mieć wartość historyczna lub naukowo-techniczna, lub być unikatem. Morris unikatem nie jest. Ten na zdjęciach jest już tylko złomem. Widać że był kiedyś lepiony szpachlą w dodatku ktoś tą robote spartaczył. Na błotnikach i podszybiu widać korozje taką, że aż lakier powypychało. Czyli pod rdzą na 100% dziury jak cholewa. Drzwi zeżarte, progi też. Patrząc na te elementy to na 99,9% podłogi to tam już też za wiele nie zostało. Gdyby wypiaskować karoserię to wylazłyby poteżne dziury, a ogólnie sitko by z blach zostało. Z tego samochodu już nic by nie było. Raz że na porządny remont to i 40 tysiaków by nie wystarczyło. Więc to z powodów finansowych byłoby bez sensu. Po drugie gdyby chcieć wszystko do sprawności technicznej w nim doprowadzić to tam z oryginalnego auta może z 10/20 procent by zostało. Właściel to chyba typowy Janusz motobiznesu. Albo się zupełnie na takich rzeczach nie zna albo ściemniacz naciągacz.
To dlaczego jakieś kilka lat temu dziennik wschodni opisywał historię jak ktoś przekraczając granicę samochodem na zwykłych blachach został zatrzymany za nielegalne wywożenie zabytków, ponieważ auto było ponad 25 letnie? Polonez tez unikatem nie jest, ale "borewicz" na wolnym rynku kosztuje piec razy tyle co Caro. Uważam, że wywiezienie tego samochodu na złom było nieodpowiedzialne. Morris był produkowany bardzo długo i ten egzemplarz mógł być wart wiele lub nic. Eksmisja kosztuje, był tez dług do zapłaty. Licytacja tego auta zweryfikowałaby wszystkie wątpliwości.
Zresztą ten komornik pewnie więcej firmie sprzatającej ten garaż zapłacił niż całe to barachło z garażu było warte. Kiedyś z 15 lat temu może i jakiś naiwny na trupa morisiaka by się znalazł, ale nie teraz. Nawieziono do Polski dużo całkiem niezłych i ciekawych autek z zachodu no to można sobie znaleźć nawet fajny egzemplarz do odrestaurowania ale jeżdżący i cały i nie za milion monet. Czasy że się rzeszota lepiło szpachlą już minęły i na trupa nikt ci nie poleci.
Pojazdem zabytkowym jest auto: - mające co najmniej 25 lat, - niebędące w produkcji od 15 lat, - posiadające minimum 75% zachowanych oryginalnych części. Ponieważ Morris przestał być produkowany w 2000 roku, przedmiotowe auto było zabytkiem od 2016 roku. To czy ma żółte tablice czy nie, nie zmienia faktu, że konserwator zabytków powinien zostać zawiadomiony. O wartości auta świadczy zaś liczba zachowanych egzemplarzy a nie ilość szpachli czy twoje dywagacje na temat kosztów remontu. Remont i jego koszt to problem potencjalnego nabywcy a nie komornika czy twój.
I nie ucz mnie bo parę lat w tej branży robiłem. Pojecię o takich samochodzikach mam, a ty mi tu wciskasz żale mimo, że nawet nie potrafisz doczytać ze zrozumieniem jak ze starego samochodu robi się pojazd zabytkowy.
 To zmień zawód bo dopadła cię rutyna. O tym czy to auto powinno zostać zezłomowanie powinien zdecydować konserwator zabytków a nie komornik. Zapewne takiej zgody nie było, bo gdyby komornik poinformował konserwatora dziś nie byłoby problemu. A co do wartości to sam biegły stwierdził, że jest warte 250 zł. I sam ten fakt oznacza, że nie powinno być zezłomowanie a sprzedane. Jeżeli auto jest bez wartości to biegly to stwierdzi nie podając wartości kwotowej auta.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ja prdl. Upośledzony jakiś jesteś ? Czytać nie umiesz ? Powtórzę - WKZ nie ma nic do rzeczy jeżeli dany samochód nie jest zarejestrowany jako zabytek. Skoro tak płaczesz nad tym MM to powiedz dlaczego go właściciel nie odbudował i dlaczego nie zrobił mu właściwego  przeglądu i  go nie zarejestrował jako pojazd zabytkowy ? Ten samochód zgodnie z prawem zabytkiem nie był tylko złomem. WKZ złomem się nie zajmuje. Gdyby było jak chcesz to WKZ by na złomowiskach cały czas siedział, bo tam takich "zabytków" do cholery jest. Auto zostało zezłomowane razem z resztą chłamu za co uzyskano jak wynika z artykułu 300złotych. Czy te 3 setki poszły na zaliczenie spłaty długu czy na opłacenie kosztów oczyszczenia garażu przez wynajęta firmę czyli w sumie na koszty przeprowadzenia eksmisji  z artykulu nie wynika. Tylko że ten cały restaurator morrisów który nawet nie wie że MM nie miały ramy tylko nadwozia samonośne i filozofuje ile to by mogł za grata po odnowieniu dostać, miał dług 4 tysiące złotych. 
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Ja prdl. Upośledzony jakiś jesteś ? Czytać nie umiesz ? Powtórzę - WKZ nie ma nic do rzeczy jeżeli dany samochód nie jest zarejestrowany jako zabytek. Skoro tak płaczesz nad tym MM to powiedz dlaczego go właściciel nie odbudował i dlaczego nie zrobił mu właściwego  przeglądu i  go nie zarejestrował jako pojazd zabytkowy ? Ten samochód zgodnie z prawem zabytkiem nie był tylko złomem. WKZ złomem się nie zajmuje. Gdyby było jak chcesz to WKZ by na złomowiskach cały czas siedział, bo tam takich "zabytków" do cholery jest. Auto zostało zezłomowane razem z resztą chłamu za co uzyskano jak wynika z artykułu 300złotych. Czy te 3 setki poszły na zaliczenie spłaty długu czy na opłacenie kosztów oczyszczenia garażu przez wynajęta firmę czyli w sumie na koszty przeprowadzenia eksmisji  z artykulu nie wynika. Tylko że ten cały restaurator morrisów który nawet nie wie że MM nie miały ramy tylko nadwozia samonośne i filozofuje ile to by mogł za grata po odnowieniu dostać, miał dług 4 tysiące złotych.
 Wrócę do pierwszego wpisu - zabrakło wiedzy i wrażliwości. Morris stał się zabytkiem z rozpoczęciem 2016 roku. Eksmisja była 7 stycznia 2016. Zatem dłużnik miał zaledwie 7 dni na wpisanie auta do rejestru zabytków. Uważam, że komornik nie miał prawa zdecydować o złomowaniu tego auta. Decyzję w tym zakresie winien wydać konserwator. Ludzie niekoniecznie zdają sobie sprawę z tego co mają. Zabytków nie można od tak sobie niszczyć. Przy czym należy odróżnić zniszczenie zabytku przez jego właściciela od zniszczenia zabytku przez przedstawiciela władzy państwowej przy wykonywaniu obowiązków. To drugie nie powinno sie wydarzyć. Właściciel tego auta ma słuszny żal. Stracił garaż, zabytkowe auto, do którego miał sentyment i został tak jak był z długiem.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...